- Szczegóły
- Kategoria: bez kategorii
- Opublikowano
- Administrator
Witaj na stronie poświęconej modelarstwu redukcyjnemu!
Czym jest modelarstwo redukcyjne?
z wikipedii:
Modelarstwo redukcyjne – sposób spędzania wolnego czasu, polegający na wiernym odtwarzaniu rzeczywistości na podstawie obserwacji otoczenia, obiektów i sytuacji, ale także wewnętrznych emocji autora dzieła modelarskiego. To budowa możliwie wiernych kopii obiektów, które istniały, lub istnieją w rzeczywistości - wykonanych w określonej skali pomniejszenia. I tak np. modele redukcyjne są wykonane najczęściej z plastiku (najbardziej popularne są zestawy fabryczne w skalach 1:72, 1:48 i 1:35 w częściach do samodzielnego sklejania i malowania). Bardziej doświadczeni modelarze niejednokrotnie budują modele od podstaw, bez użycia gotowych zestawów, na podstawie planów i zdjęć obiektów rzeczywistych.
Nie mniej popularnym materiałem w modelarstwie redukcyjnym jest karton. Modele kartonowe wydawane są w formie broszur lub większych zeszytów z elementami do wycinania i samodzielnego kształtowania (np. wydawnictwo "Mały Modelarz").
Istotną cechą różniącą modelarstwo redukcyjne od innych form modelarstwa jest jego zazwyczaj stacjonarny charakter - modele redukcyjne zwykle nie latają, nie pływają, nie jeżdżą. Innymi słowy są statyczne, ale dzięki temu można w nich pokazać wszystko, co jest w prawdziwym obiekcie, niejednokrotnie z ogromną dokładnością. Istnieje również podgrupa modeli redukcyjnych wyposażonych w napęd. Są to modele redukcyjno-latające, redukcyjno-pływające, redukcyjno-jeżdżące. Niektóre modele redukcyjne są budowane tylko z niewielkim użyciem elementów fabrycznych. Do ich tworzenia wykorzystuje się różne materiały - polistyren, metale kolorowe, żywicę, drewno i wiele innych. Prace nad takim modelem mogą zająć nawet kilka lat.
W modelarstwie redukcyjnym często wykorzystywane są materiały, techniki i narzędzia charakterystyczne dla dziedzin z pozoru zupełnie z nim niezwiązanych, takich jak jubilerstwo, elektronika, malarstwo, rzeźbiarstwo.
- Szczegóły
- Kategoria: Nowości
- Opublikowano
- Madeorz
Eduard 3716 - 1:35 M4A1 Sherman
Nowy model czeskiej firmy Eduard to amerykański M4A1 SHERMAN w skali 1:35.
Zestaw posiada bogate 4 schematy malowania, kolorową i szczegółową instrukcje.Ma masę szczegółowych części które dobrze odwzorywują rzeczywisty pojazd.
Minusem są gumowe gąsienice, które odbiegają jakością od tych plastikowych, ogniskowych które oferuje konkurencja.
Zestaw ma dużą ilość elementów fototrawionych co dodaje wiele szczegółowości budowanego modelu.
Model nie jest przeznaczony dla początkujących modelarzy, jest dość trudny w budowie.
Ocena 3+/5
Blaszki fototrawione:
- Szczegóły
- Kategoria: Poradniki
- Opublikowano
- Madeorz
Z forum Modelwork.pl
Aerograf jest narzędziem wykorzystującym strumień powietrza do
rozpylenia farby na powierzchni. Sprężone powietrze przechodząc do komory w której "spotyka" się z farbą ulega rozprężeniu dzięki czemu zasysa farbę ze zbiornika. Wysoka prędkość strumienia powietrznego rozbija farbę na drobniutkie kropelki, dzięki czemu otrzymujemy równy strumień farby o rozmytych krawędziach.
-------------------Rodzaje i podział aerografów-----------------------
Aerografy możemy podzielić głównie ze względu na trzy czynniki:
Jedno-, dwufunkcyjne
W aerografie dwufunkcyjnym oddzielnie kontrolujemy dostęp powietrza i podawanie farby do komory mieszania. Większość aerografów obecnie jest tego typu. Wciskając spust uwalniamy powietrze, cofając wciśnięty spust cofamy igłę otwierając dyszę dzięki czemu coraz więcej farby spływa i jest zasysane. To jest właśnie dwufunkcyjność. Jednofunkcyjność polega na tym, że możemy jedynie "włączać" dopływ powietrza. Podawanie farby jest ustalone. Oczywiście lepsze są aerografy dwufunkcyjne.
Umiejscowienie zbiornika z farbą (zasilanie w farbę)
Wyróżniamy:
Zbiornik na górze (grawitacyjny) - zbiornik umiejscowiony jest centralnie na górze aerografu. Zasłania to w pewnym stopniu widok, ale nawet wlanie najmniejszej ilości farby pozwala na malowanie, przez co jest idealny do małych powierzchni, cieniowania, częstego zmieniania kolorów.
Zbiornik pod aerografem - farba zasysana jest ze zbiornika przez rurkę, co może wymagać ciut większego ciśnienia niż przy zasilaniu grawitacyjnym. Nic nam nie zasłania widoku, ale aerograf tego typu najlepiej nadaje się do malowania dużych powierzchni.
Boczny zbiornik - coś pomiędzy dwoma powyższymi
Miejsce mieszania farby z powietrzem
Wedle tego kryterium dzielimy aerografy na te z zewnętrznym i wewnętrznym mieszaniem. Wewnętrzne mieszanie oznacza, że farba miesza się z powietrzem we wnętrzu aerografu i mieszanka wychodzi przez otwór w ostatniej osłonie. Tego typu jest większość aerografów. Są one bardziej precyzyjne niż te z mieszaniem zewnętrznym.
Ponadto aerografy charakteryzują się wielkością dyszy (właściwie to średnicą otworu w tejże). Najczęściej spotykane w modelarstwie to 0,2mm; 0,25mm i 0,3mm. Im mniejsza dysza tym mniejsza plamka i tym mniej farby rozpylane przez aerograf. Jednak szersze dysze więcej "wybaczają" jeśli idzie o czystość farby, ciężej się zatykają i są łatwiejsze w czyszczeniu. Moim zdaniem, pierwszy aerograf powinien być właśnie z dyszą 0,3mm.
------------------- Oferta aerografów dostępnych na rynku---------------
Firmy produkujące aerografy to m.in. : Paasche , Badger, Iwata, Tamiya, Evolution. Są to aerografy z wyższej półki cenowej i jakościowej. Nie proponowałbym ich na pierwszy aerograf. Łatwo coś zniszczyć, zresztą na początku większym ograniczeniem będą nasze zdolności niż możliwości naszego aerografu.
Dlatego na początek proponuje zaopatrzyć się coś ze średniej półki cenowej, to jest z przedziału 90-150 zł. Kwalifikują się do tego aerografy będące podróbkami znanych marek. Różnią się one głównie jakością użytych materiałów i jakością wykonania. Ze względu na to, że są kopiami zwykło się je nazywać pseudoIwatami (pIwata). Importowane są one z Chin, głównym importerem jest firma Fachowiec (http://www.fachowiec.home.pl)
Szeroko dostępne na allegro, w sklepach modelarskich. Raczej nie ma większych problemów z częściami zamiennymi.
Niektóre aerografy z tej kategorii występują pod wieloma nazwami, toteż często lepiej kierować się wyglądem i opakowaniem. Np. EW770 nazywa się też BD-180, a AB-300 i mu pokrewne często określane są jako model "Professional" lub jako AB-10xx). PseudoIwaty najczęściej pakowane są w pudełko z niebieską pianką.
W podobnych cenach, zazwyczaj poniżej 200 zł można dostać aerografy polskiej produkcji, produkowane w zakładach w Łukowie. Są one chwalone na forach, choć sam nie miałem z nimi styczności. Części zamienne do nich są tańsze niż do pseudoIwat.
W ofercie są też aerografy w cenach poniżej 80 zł, np. Revelle czy chińskie podróbki. Są to aerografy w większości z mieszaniem zewnętrznym, mało precyzyjne i toporne w wykonaniu, przydatne tylko do dużych powierzchni.
-------------Zasilanie aerografu-------------
Aerograf musi, aby działał, być zasilany w powietrze pod odpowiednim ciśnieniem. Zazwyczaj zalecane ciśnienie to 1.0 bara do 2 barów, zależnie od gęstości farby i zastosowania.
Źródła powietrza:
Puszki - produkowane m.in. przez Wamod - szybko okazują się nieopłacalne, ale malować się da.
Kompresory "kupne" - (np. model MA-1000) bardzo popularne, wydajne, w sam raz do modelarstwa. Są jednak dość głośne.
Kompresory "lodówkowe" - kompresor z lodówki to bardzo dobry kompresor. Wydajny, cichy, tani. Wystarczy dokupić wężyki, butle, manometr i można jechać. Z czasem można rozbudowywać zestaw o reduktory, zawory bezpieczeństwa, odwadniacze. Wadą jest konieczność posiadania zdolności "majsterkowanie". Czasami kompresorowi może zdarzyć się "plunąć" olejem, co może nam zepsuć model - jednak odpowiednio przygotowana instalacja redukuje groźbę tego do zera.
Więcej o kompresorach w odpowiednim wątku, który powstanie z czasem.
-------Prezentacja aerografów-----------
EW-770
Jedna z nowszych pseudoIwat. Cenowo plasuje się pomiędzy 140 zł a 160zł. Jest to aerograf z wewnętrznym mieszaniem, dwufunkcyjny, z zasilaniem grawitacyjnym. Posiada nacięcia w tylnej osłonie pozwalające regulować zaciśnięcie igły i docisk uszczelki za zbiornikiem bez konieczności zdejmowania tylnych osłon. Na samym końcu znajduje się blokada maksymalnego wychylenia igły. Da się nim malować bardzo precyzyjnie, łatwo się zapycha jeżeli nie dbamy o czystość - jednak jest łatwy w utrzymaniu. Dla mnie największą wadą jest nacinany kapturek i zatyczka zbiornika z której wyjęciem nieraz miałem problem (za ciasno siedzi).
Oto sam aerograf:
Jego zbiornik jest wyprofilowany w następujący sposób - bardzo dobre rozwiązanie - łatwo się to czyści i pozwala malować nawet jak jest mało farby:
Poniżej kapturek z nacięciami. Niby ma to wpływać na jakość strumienia farby, ale dla mnie jest niepotrzebnym bajerem. Przeszkadza to znacznie w myciu i mieszaniu farby - jeżeli osłona byłby litym pierścieniem bez nacięć, można ją wtedy zatkać palcem. Następnie włączając dopływ powietrza i cofając iglicę powietrze przechodzi do zbiornika mieszając farbę i odtykając ewentualne zatory (jeżeli akurat malujemy) lub czyszcząc (jeżeli akurat mamy wlany rozcieńczalnik lub preparat do czyszczenia). Na czas mycia przekładam kapturek od innego aerografu (opisanego poniżej).
Widoczne nacięcie w tylnej osłonie pozwalające na łatwy dostęp do śruby mocującej igłę do mechanizmu "cofania":
Śruba ustalająca maksymalne wychylenie igły, opisana dalej:
Specjalny bajer EW770. Śruba pozwalająca na redukcję ciśnienia dostarczanego do dyszy. Działa na zasadzie zwężania kanaliku przepływu. Dla mnie bezużyteczna, wykręcona na stałe na maksa.
Demontaż i prezentacja wnętrza aerografu
Oto co widzimy po zdjęciu kapturka - gołą końcówkę igły i koniuszek dyszy. Zdjęcie kapturka pozwala malować dokładniejszą kreską, choć należy wówczas uważać na igłę, coby jej nie skrzywić. W czasie malowania często wacikiem czyścimy farbę jaka zbiera się na kapturku (cofamy wówczas igłę):
Zdjęcie osłony dyszy. Widoczna cała dysza i końcówka igły:
Odkręcona dysza. Do aerografu powinien być dołączony specjalny kluczyk do odkręcania dyszy. UWAGA! ZACHOWUJEMY NAJWYŻSZĄ OSTROŻNOŚĆ PRZY DOKRĘCANIU I ODKRĘCANIU DYSZY. Najczęstsze uszkodzenia aerografu to właśnie ukręcenie gwintu dyszy (gwint zostaje w środku - należy się go pobyć poprzez przyklejenie do niego patyczka z kroplą kleju CA i wykręcenie). Dyszę też łatwo zgubić i pogiąć! Nigdy nie zostawiamy aerografu z odkręconą osłoną dyszy i zamontowaną dyszą. NIE DOKRĘCAMY NA SIŁĘ! ZAPAMIĘTUJEMY JAKIE JEST MAKSYMALNE DOKRĘCENIE DYSZY! Pod dyszą znajduje się czarna uszczelka (o-ring). Jednak jeżeli przetrwa ona u was dłużej niż tydzień, to jesteście dobrzy - mi pękła wraz z pierwszym odkręceniem. Sposoby jej zastąpienia opisane są dalej:
Zdjęta ostatnia część przednia - w niej gromadzi się najwięcej brudu. Uszczelka pod nią jest na szczęście dość mocna.
Wyjmowanie igły - po malowaniu igłę wyjmujemy przodem, żeby nie zanieczyszczała tyłu. Żeby móc ją dobrze wyjąć należy odkręcić cały przód i poluzować tą śrubę:
Oto wyjęta igła i dysza - widać niedoskonałości i wyszczerbienia.
Nierówności igły łatwo naprawić. Wystarczy drobny papier 2000, cierpliwość i opanowanie. Igłę możemy profilować. Złamany koniec naprawiamy właśnie tak, że na nowo ją ostrzymy (najpierw na grubszych papierach). Dobrze nawet firmowo nową igłę przejechać papierem 2000 i drobniejszym, żeby była idealnie gładka:
Oto mechanizm blokowania maksymalnego wychylenia igły. Cofając igłę w pewnym momencie śruba mocująca ją do mechanizmu spustowego opiera się o przedłużenie ostatniej śruby.
Bez cofniętego spustu:
Maksymalne cofnięcie przy tak ustawionej śrubie:
Widać o ile tylko cofnąłem spust:
A tu maksymalnie wykręcona tylna śruba i maksymalnie cofnięty spust - efekt: dysza otwarta w 100% - aerograf podaje maksymalną ilość farby.
Zdjęta tylna osłona:
Odkręcone kolejne elementy z tyłu - prowadnica ze sprężyną i śruba łącząca korpus aerografu z tylną obudową.
Na śrubie tej znajduje się nakrętka pozwalająca na regulację napięcia sprężyny cofającej iglicę. Tutaj sprężyna byłaby luźno ściśnięta:
A tutaj mocno:
Po wyjęciu powyższych elementów możemy wyjąć spust i języczek przekładający ruch spustu na ruch igły.
Końcówka spustu jest ruchoma i wsuwana jest w dziurę w aerografie, w której znajduje się zawór odcinający dopływ powietrza.
Bardzo ważnym elementem, który często przyczynia się do problemów z działaniem aerografu jest śruba dociskająca uszczelkę opasającą igłę za zbiornikiem z farbą. Zapobiega ona wyciekaniu farby "do tyłu" aerografu ze zbiornika. Dokręcając śrubę sprawiamy, że uszczelka ściślej przylega do igły. Odkręcając poluźniamy ją. Ważne jest znalezienie balansu w ustawieniach. Jeżeli poluźnimy zbyt mocno, farba będzie nam zalewała tył, brudząc go i blokując po zaschnięciu. Jeżeli dociśniemy zbyt mocno, uszczelka zaciśnie się na iglicy uniemożliwiając jej ruch. Jeżeli po cofnięciu spusty igła nie wraca do neutralnego położenia, najczęściej we wnętrzu tej śruby nagromadziła nam się i zaschła farba. Trzeba wyjąć i wyczyścić.
W EW770 wykręca się ją łatwo. Nie potrzeba długiego śrubokrętu, można wykręcić z boku.
A tu widok przodu po wykręceniu wszystkiego co się da. Widoczna szczelina przez którą dochodzi powietrze. Dbamy o czystość tego miejsca (jak i całego aerografu).
Tak wygląda niemal kompletnie rozebrany aerograf. Wiem, że da się odkręcić jeszcze element do którego podłącza się wąż z powietrzem. Jednak próbowałem odkręcać go w imadle, kombinerkami, WD40 i w obu aerografach mi się nie udało.
Przy składaniu igłę wkładamy najlepiej też od przodu, montujemy dyszę i przednie osłony, dociskamy igłę do dyszy (DELIKATNIE) i zakręcamy śrubę widoczną na zdjęciu blokując igłę do mechanizmu cofania:
Pozwolę przypomnieć jeszcze raz - DYSZĘ DOKRĘCAMY DELIKATNIE! JEŻELI NAPOTYKAMY OPÓR A WSZYSTKO JEST CZYSTE OZNACZA TO, ŻE DOKRĘCILIŚMY JUŻ DOŚĆ MOCNO!
Po złożeniu aerografu nie powinny nam zostać żadne zbędne śrubki (w przeciwieństwie do sprzętu AGD/RTV):
---------------------------------------------------
PseudoIwata AB-300 Fachowiec Professional (cokolwiek)
Najtradycyjniejsza z pseudoIwat. Występuje też w wersji bez tylnej regulacji maksymalnego wychylenia iglicy. Cenowo plasuje się w przedziale 90-130zł. Idealna na pierwszy aerograf. Można kupić wersję z dyszą 0,2 mm i 0,3 mm.
Inaczej wyprofilowany zbiornik. Cięższy w myciu niż zbiornik EW770 ze względu na zakamarki o kącie prostym.
Tylna osłona - widoczna śruba regulująca maksymalne cofnięcie iglicy. Część firmowo była tak błyszcząca jak reszta aerografu, ale jako jedyna uległa zmatowieniu w czasie kąpieli czyszczącej w Zmywaczu Wamodu lub Cleanluxie. Reszta aerografu jest absolutnie na te preparaty odporna.
Przedni kapturek, lity pierścień. Bardzo wygodny w czyszczeniu, pozwala się łatwo zatkać palcem dzięki czemu możemy cofnąć powietrze do zbiornika i zamieszać farbą lub rozpuszczalnikiem czyszczącym. Pasuje też do EW770.
Zdjęty kapturek:
Zdjęta osłona dyszy:
Zdjęta dysza - widać na niej domową uszczelkę, na którą przepis znajdziecie poniżej:
Zdjęta tylna osłona:
Wykręcony znacznie prostszy mechanizm cofania iglicy i napinania sprężyny:
Spust nie jest połączony z trzpieniem który otwiera zawór powietrzny:
Dlatego wyjmujemy go pęsetą czy jakimś śrubokręcikiem:
W tym aerografie dostęp do śruby zaciskającej uszczelkę za zbiornikiem jest znacznie utrudniony, nie obejdzie się bez cienkiego śrubokręta:
Oto jak wygląda ta śruba, osadza się na niej wiele farby. Spełnia ona taką samą rolę jak ta w EW770 i postępujemy z nią analogicznie:
---------------Czyszczenie--------------------
Aerograf można czyścić na wiele sposobów. Po każdym malowaniu zaleca się przepłukanie i przepryskanie go rozpuszczalnikami jakie używaliśmy do farb, do momentu aż to co aerograf nam z siebie odda będzie czyste. Czyli np. po farbach olejnych przeczyszczamy go benzyną lakową czy rozcieńczalnikiem Wamodu, a po akrylach początkowo wodą, wódką, zmywaczem Wamodu.
Tak robiłem przez niemal rok. Jednak pół roku temu zakupiłem chwalony, magiczny preparat Cleanlux. Dedykowany zmywacz do Sidoluxu.
Jego główne zalety to: niski współczynnik smrodu, nie parzy w ręce, idealnie ZMYWA I ROZPUSZCZA WSZELKIE FARBY akrylowe i olejne, nieszkodliwy dla aerografu, tani (mniej niż piątak za butlę). Teraz aerograf po wszystkich farbach napełniam paroma mililitrami (jednym czy dwoma) Cleanluxu, mieszam pędzelkiem, spuszczam połowę, zatykam palcem kapturek, cofam powietrze (mieszam), zostawiam na parę minut, mieszam pędzelkiem, spuszczam całość, przepłukuję wodą (znowu mieszam pędzelkiem) i wszystko. Teraz właściwie problem zatykania się dyszy nie istnieje, wcześniej zdarzał się często. Warto jednak wspomagać się tymi preparatami:
- Szczegóły
- Kategoria: Nowości
- Opublikowano
- Madeorz
Nowość od Hobby Boss - model sowieckiego lekkiego czołgu amfibia t-37 z wczesnej wersji produkcyjnej w skali 1:35.
Dostępny jest jeden schemat malowania. Zestaw, oprócz podstawowych wyprasek, zawiera instrukcję, blaszki fototrawione i ogniskowe gąsienice.
Model został wykonany w nowej technologi co gwarantuje dokładne odwzorowanie szczegółów i łatwość budowy.
Ocena 4/5
Model już zbudowany:
- Szczegóły
- Kategoria: Poradniki
- Opublikowano
- Madeorz
Z forum Modelwork.pl
WASH
Ilu modelarzy, tyle wash'ów.
Czym jest wash? Wash jest jedną z podstawowych technik pozwalającą oddać cień w zagłębieniach oraz w pewnym stopniu brud i syf jaki akumuluje się w zakamarkach.
Światło na modelu w skali nie będzie oddawało tak samo bryły jak na oryginale 1:1. Trzeba mu w tym pomóc - dla przykładu washem. Wash nie wymaga aerografu, ogromne efekty uzyskuje się prostymi czynnościami.
Zasadniczo możemy wyróżnić dwa najczęściej stosowane rodzaje wash'y:
-OLEJNE
-AKRYLOWE
Wash'e olejne wykonuje się głównie farbami olejnymi dla plastyków (takimi w tubkach), choć często i zwykły Humbrol daje radę. Washe akrylowe, jak wskauje nazwa wykorzysują farby wodorozcieńczalne, czy to plakatówki czy powiedzmy Pactry.
W niniejszym poradniku przybliżę wam wash olejny z wykorzystaniem farb dla plastyków.
1. Przygotowanie modelu
Wash olejny jest często rozrabiany na agresywnych rozcieńczalnikach, toteż warto zabezpieczyć to co zrobiliśmy z modelem przedtem warstwą lakieru błyszczącego. Najlepszym momentem na przystąpienie do wash'u jest moment po pomalowaniu modelu odpowiednimi kolorami, nałożeniu kalkomanii (oczywiście pamiętamy, że kalkomanie tylko na lakier błysk!) i po ponownym zalakierowaniu. Z powodu wykorzystywania farb olejnych konieczne jest użycie lakieru AKRYLOWEGO. Teoretycznie mamy do wyboru szeroką gamę lakierów, możemy zaopatrzyć się w Pactrę Clear (A18 bodaj), w Vallejo Gloss Varnish, w odpowiedni lakier Gunze, ale mimo wszystkim najlepszym wyborem jest SIDOLUX. Butelka tego lakieru do podłóg starczy na szalenie długo, a jego wysoka przejrzystość, wysoki błysk, odporność na czynniki chemiczne i mechaniczne po krótkim schnięciu czynią z niego idealne rozwiązanie zabezpieczające. Wygładźmy więc lekko farbę filcem czy superdrobnym papierem ściernym, nałóżmy sidolux i dajmy modelowi noc na wyschnięcie. Jeżeli ładnie się błyszczy i niełatwo zarysować go paznokciem możemy przystąpić do washa!
2. Magiczna receptura.
Co potrzebujemy?
Przede wszystkim farby. Polecam Van Gogh'i Talensa. Na Allegro tubki 20 ml można kupić za <7zł, a starczy ich na naprawdę długo. Ewentualnie mogą być polskie Renesansy, choć przyznam, że po spróbowaniu Van Gogh'ów nie mam ochoty wracać do Renesansów.
Do rzeczy - do wash'u najbardziej użyteczne są 4 kolory: Czerń Kostna, Brąz Van Dyck (najczęściej), Umbra Ziemna i Sienna Palona (rzadko). Musimy wedle uznania, gustu i potrzeb dobrać kolor. Warto mieć te cztery.
Potrzebny jest też rozcieńczalnik. Używałem benzyny lakowej, rozcieńczalnika Wamodu, terpentyny balsamicznej i white spirit'u. Każdy z nich daje radę, jednak ze względu na różne właściwości chemiczno-fizyczne trzeba dobrać sobie ten, który nam najbardziej pasuje. Washe na benzynie lakowej i rozcieńczalniku Wamodu wydają mi się bardzo suche, słabo rozlewają się po modelu i szybko odparowują rozcieńczalnik. Wydają się bardzo łagodne i raczej ciężko nimi uszkodzić powłokę Sidoluxu (nawet przy mocnym ścieraniu nadmiaru washu). Najbardziej przypadł mi do gustu white spirit. Jest to rozcieńczalnik organiczny o mniej nieprzyjemnym zapachu niż pozostałe, bardzo łagodny, wolnoparujący (w porównaniu do np. benzyny lakowej) i o bardzo dobrych właściwościach fizycznych do wash'u - świetnie rozlewa się po modelu i penetruje zakamarki zostawiając w nich farbę. Rozcieńczalnik kwestią gustu, ale nie próbujcie z nitro i mocnymi benzynami ekstrakcyjnymi. Pamiętajcie też, że rozcieńczalniki o tej samej nazwie, ale różnych producentów potrafią się znacznie między sobą różnić. Czasem nawet różne serie jednego producenta różnią się od siebie właściwościami.
Z white spirtów polecam produkowany przez Fundację EGIT (niska cena, ładny zapach). Poza tym chwalony jest white spirit DULUX'u oraz benzyna do zapalniczek, jednak z nimi nie próbowałem.
Mamy farby, mamy rozcieńczalnik. Teraz pora to zmieszać. Na fotkach możecie zobaczyć jakie proporce zastosowałem akurat do prezentowanego modelu testowego. Naprawdę, nigdy nie mierzyłem proporcji. Wyciskam troszkę farby (tu: brąz van dycke) i dodaję rozcieńczalnika (tu: white spirit) mieszając. Gdy uzyskam "brudną", nieklarowną acz równomiernie rozrobioną miksturę sprawdzam na modelu jak mi to wyszło. W pojemniku nie może być grudek farby!
Oto zasidoluxowany model, Jagdtiger Italeri w 1:72 pomalowany Vallejo (kamo fikcyjne). Możecie zobaczyć, że wszystko wydaje się płaskie. Dla próby zapuściłem wash'em jedną linię, wydaje się ona od razu ciemniejsza. Przystępujemy więc do washowania.
Używamy miękkiego pędzla, okrągłego, pozwalamy włosiu zassać farbę którą rozrobiliśmy. Niech ona będzie naprawdę rzadka. Teraz wystarczy tylko zbliżyć pędzel do modelu, aby to co mamy na pędzlu spłynęło na model. Cudowne prawa dynamiki cieczy spowodują, że rozcieńczalnik niosący drobinki farby odwali za nas kawał roboty. Farba zgromadzi się w zagłębieniach, na łączeniach płyt, wystających elementach itp. Dzięki temu odda jakby cień. Nie ma co żałować mieszanki, nadmiar można zetrzeć, co przy odrobinie wyobraźni i wprawy pozwoli uzyskać ciekawe efekty.
Widać - przytknąłem tylko pędzel i farba spłynęła tak jak powinna wypełniając zakamarki. Parokrotnie powtarzamy czynność:
I mamy takie coś - wygląda mokro - poczekamy aż trochę przeschnie i będzie można próbować pracować wacikami i czystymi pędzlami.
Tym czasem przenosimy się na płytę silnika. Płaska takaś jakaś nieprawdaż? Taka czysta. Pora to zmienić.
Dokładnie tak samo, trochę mieszanki na pędzel i przenosimy na model. Regulując gęstość mieszanki regulujemy siłę efektu.
I więcej w szczeliny:
I starczy.
Góra schnie, teraz boczek - prawda że nienaturalnie płaski i czysty?
Nie ma co żałować, nadmiar albo spłynie albo zostanie potem starty. White spirit nie rusza Sidoluxu.
Analogicznie z drugim bokiem:
Widać wyraźnie, że farba gromadzi się też wkoło wypukłych elementów podkreślając je.
I trochę na jarzmo i płytę przednią:
Mocno podkreślone koła w skali 1:72 (żeby odciągnąć uwagę od gąsek )
Miejsca które wyszły nam za brudne (środki dużych płyt itp.) przecieramy wacikiem, ewentualnie lekko nasączonym rozcieńczalnikiem.
Widzicie takie delikatnie pionowe linie biegnące przez boki kadłuba? Te w kolorze takim jak wash. Możemy użyć lekko wilgotnego (lub nawet suchego) twardego pędzla do uzyskania tego efektu. Brud spływający z prawdziwego pojazdu może zostawić właśnie takie ślady. Uzyskać je możemy stawiając je miedzy innymi wykorzystując farbę jaką przed chwilą kładliśmy jako wash rozcierając ją pędzlem, ściągając i zaciągając ponownie. Można to określić w pewnym stopniu jako tzw. "rainmarksy", dla purystów językowych "deszczoznaki", jednak takie klasyczne rainsy zasługują na oddzielne opisanie przez kogoś kto ma je w małym palcu.